Władca Górskich Wichrów, Pan Zniszczenia, Siewca Wiatrołomów. To popularne określenia, na które możemy natknąć się w jelarskich bajaniach. Wszystkie one tytułują jedną z najbardziej znanych sudeckich Bestii, zwaną również jako Fen.
Ta gargantuiczna mara to byt wędrowny. Kilka razy w roku nawiedza Kotlinę, zwiastując przetasowania w pogodzie, a nierzadko również zapowiadając zmiany pór roku. Ze względu na swój monstrualny rozmiar, pokonywanie stromych karkonoskich zboczy przychodzi mu z wielkim trudem. Aby zmniejszyć swą masę, a tym samym ułatwić sobie mozolną górską przeprawę, w trakcie wspinaczki intensywnie się poci, pozbywając się w ten sposób olbrzymich pokładów ciążącej mu wilgoci. Porzucone kłęby pary nie ulatują jednak w przestrzeń, a kumulują się wokół zjawy, formując potężny wał potrafiący swym zasięgiem objąć niejedno pokaźne górskie pasmo.
Gdy mamidło dosięga najwyższych szczytów, jest już na skraju wyczerpania. Agresywne, zgrzane i wymordowane, rzuca się ostatkiem sił ku dolinom. Podczas tak gwałtownego zejścia nabiera niebotycznych prędkości. To właśnie wtedy do życia powołane zostają kojarzące się z Bestią niszczycielskie wiatry. Gwałtowne, ciepłe i pozbawione wilgoci podmuchy siejące chaos wywołujący u tuziemców płacz i zgrzytanie zębów.
O potędze Fenu niech świadczy fakt, że w trakcie swojego zejścia jest w stanie stopić śnieg na skalnych zboczach do ostatniego zalegającego płatka, wyrwać z ziemi sporą połać lasu, czy obrócić w proch górską osadę.
Wściekły i rozgoryczony tym, co zgotowały mu Karkonosze, pragnie zemsty. Zniszczenia fizyczne, jak na złość, mu nie wystarczają, przez co zaczyna mącić również w jelarskich głowach. Odpowiada wtenczas za gwałtowne pogorszenie samopoczucia, ścinający z nóg ból skroni, niekontrolowane napady agresji, a nawet pojawienie się wisielczych myśli namawiających do złego.