W jelarskich bajaniach Bżantówki nazywano Zielozorcami. Uważano je bowiem za strażników rzadkich ziół — głównie krotoszki prążkowanej — cenionych w medycynie ludowej, ale również w szeroko pojętej alchemii i sztukach magicznych. Zielarze warzyli z nich dekokty, eliksiry i maści, które zwalczały najróżniejsze dolegliwości, od tych trawiących ciało, jak na przykład jelicicę, po te zniewalające duszę, jak chociażby szalejca. Tworzono z nich również skuteczne trucizny, których użycie niejednokrotnie zmieniało bieg jelarskiej historii. Dawni — karkonoskie bóstwa — zdając sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie niosły ze sobą magiczne rośliny, zwłaszcza jeśli wpadłyby w niepowołane ręce, zdecydowali się je chronić. I tak właśnie do życia powołano Bżantówki, by te strzegły newralgicznych miejsc.
Sama nazwa tych istot również nie zrodziła się z przypadku. Wywodzi się od kuraków, na których grzbietach, Bestie patrolowały tereny porastane przez cenne zioła. Dziwadła, uzbrojone w dzidy, wspierane bażancimi szponami i dziobami, potrafiły zajść za skórę niejednemu “szperaczowi”, przepędzając w siną dal niemalże każdego węszącego Laboranta. Tego, kogo spotkała niemiła niespodzianka w lesie, można było poznać po siatce głębokich zadrapań i ran szarpanych widocznych na odsłoniętej skórze.
Bżantówki zamieszkują niemal całą Kotlinę. Natknąć się na nie można na brzegach starych puszczy pełnych wiekowych dębów, w zdziczałych młodnikach naszpikowanych brzózkami, na podmokłych trzęsawiskach czy choćby na rolniczych miedzach opanowanych przez wysokie trawy i gęste zarośla jeżyn. Widywano je również na wyżej położonych terenach, chociażby na Wzgórzach Łomnickich, w Górach Kaczawskich, w Rudawach Janowickich, czy dolnych partiach Karkonoszy.
[fragmenty pochodzą z Bestiariusza Jeleniogórskiego, Tom V]