Wieki temu Karkonosze ochrzczone zostały przez miejscowych Górami Olbrzymimi. Nazwa ta nie przez przypadek przylgnęła do tych imponujących wzniesień górujących nad Kotliną. Wszystko to za sprawą grupy tytanów, która upodobała sobie te skaliste tereny. Tereny, które stały się ich naturalnym siedliskiem, miejscem zapewniającym odpowiednio dużo pokarmu, magii i energii. W końcu miejscem, w których perfekcyjnie się zaadaptowały, stając się ich nierozłączną częścią. Wielu z nich zostało stworzonych przez Dawnych, inni przywędrowali w poszukiwaniu idealnych warunków do bytowania tak jak Pochmurz.
Pochmurz to istota, która przez większość dni w roku hibernuje na dnie kotłów polodowcowych. Drzemie pod postacią chaotycznie porozrzucanych formacji skalnych oplecionych gęstą plątaniną korzeni i kobiercem utkanym z barwnych porostów. Od czasu do czasu jednak olbrzym budzi się z letargu. Wszystko po to, by wyruszyć na najbliższe zbocza, które rozłupuje za pomocą potężnych łap, w poszukiwaniu najsmaczniejszych kąsków w postaci bazaltów i granitów. Po zakończeniu posiłku pozostawia po sobie rozsiane po całych Sudetach rumowiska skalne.
Pochmurz lubuje się w ciszy i spokoju. Dlatego mimo swoich pokaźnych gabarytów potrafi przewędrować długie odcinki, nie ujawniając swojej obecności. Sztuka ta udaje mu się dzięki zasłonie dymnej, którą tworzy z chmur dryfujących tuż nad sudeckimi grzbietami. Za pomocą długich ramion sięga po nisko ulokowane obłoki, a następnie przykrywa nimi kotliny, przełęcze i obniżenia, wyznaczając w ten sposób trasę swojej wędrówki. I to właśnie dzięki jego skrytej naturze możemy być świadkami jednych z piękniejszych karkonoskich spektakli, kiedy to całe pasma górskie skąpane są w magicznym morzu utkanym z chmur. I tylko gdzieniegdzie na powierzchnię przebijają się pojedyncze szczyty tworzące swoistego rodzaju wysepki skalne obmywane przez fale mglistego oparu.
[fragmenty pochodzą z Bestiariusza Jeleniogórskiego, tom 1]